Przejrzalem dwa tuziny ksiazek Zygmunta Kaluzynskiego szukajac czegokolwiek o filmach Barei. Wszystkie jego powojenne ksiazki "filmowe", ktore sie ukazaly.
O dziwo - nie ma nic.
Czlowiek, ktory pol zycia spedzil w ciemnosciach, nie napisal (prawie) niczego o filmach Barei. Nie napisal tez niczego o filmach Gruzy, Chmielewskiego, Checinskiego i innych kumediach. Mimo, ze ca 1/6 kazdej ksiazki byla poswiecona filmom polskim. A konkretniej besztaniu polskich filmow. I mimo, ze pisal o komediach zachodnich, ale tych lat I wojny swiatowej. No i komediach radzieckich - Ostap Bender w dwoch klasykach, film "33" i cos komediowego o zlodziejach samochodow marki Zaporozec.
Jedyny wyjatek: w "Polawiaczach perel" - juz z Raczkiem - powtarza po raz trzeci w swoich ksiazkach kategorie dobrego filmu komediowego. I jako klasyke polska wymienia tu i opisuje "Czlowieka z..." i "Uprowadzenie Agaty", na ktorych zmierzyl w kinie ryk smiechu (najwyzsza skala - piatka). I napisal, ze te dwa filmy z powodzeniem zastapilyby w historii kina cale tzw. kino moralnego niepokoju. Z uzasadnieniem, ktore pasowaloby do "Misia" i "Co mi zrobisz, jak mnie zlapiesz?".
Bardzo to intrygujace. Jezeli ktos zaobserwowal cos innego, to prosze o komentarz w celach naukowych
Juz kombinowalem, ze w "Polityce" nie pisalo sie o Barei, Gruzie i innych. Ale w ksiazce "notatek znalezionych pod lozkiem" tez o Barei ani slowa.
23842